Decydując się na buldoga francuskiego, przygotujcie się na całkowitą zmianę swojego życia. Od teraz ktoś inny jest w centrum zainteresowania, i się z tym nie kryje;] O prywatności zapomnijcie, bo przecież przytulaski to i on potrzebuje cały czas. Gdzie wy, tam on.
Przygoda z naszym psiakiem rozpoczęła się ponad 2 lata temu. Nie mogę uwierzyć, jak szybko ten czas zleciał. Urodzony 1 czerwca 2014 roku, rudawo-beżowy buldog francuski, w 8. tygodniu swojego życia, trafił do naszego domu. Decyzja o zakupie pierwszego w moim życiu psiaka, była dobrze przemyślana, jednak rasa do końca stanowiła niewiadomą.
Zawsze myślałam, że to opanowany buldog angielski będzie idealnym kompanem dla mojego dosyć fikuśnego charakteru. A jednak, internetowy research tej rasy rozwiał szybko wszelkie wątpliwości. Pierwszym problemem okazały się ceny szczeniąt (od 3 tys. zł), a informacje o upartym charakterze i rasowej chorowitości, otworzyły mi oczy na dobre.
Wybór padł na podobną rasę, a jednak o wiele żywszą z przysposobieniem nicponia – buldoga francuskiego. Znalezienie szczeniaka zajęło 2 dni i w sb poranek już przebywałam kilometry, by zobaczyć maluchy. Dostępne były 2 suczki i 2 psiaki, aczkolwiek bardzo zależało mi na samcu – z facetami lepiej się dogaduję;]
1,5 h minęło i zobaczyłam, kulki gryzące wszystko, matkę szczekającą na obcych i ogródek pełen małych wykopków – pracowite buldożki;] Małego nazwano Pierduś – urodził się jako ostatni, był najmniejszy, najsłabszy, rodzeństwo wypychało go z miski – wiedziałam, że innego nie chcę. Odkąd pamiętam, odczuwam potrzebę opiekowania się słabszymi i to dziwne przekonanie, że nikt lepiej tego nie zrobi.
Pierwsze tygodnie z małym Pablitkiem były niczym obowiązki wynikające z posiadania niemowlaka w domu. Spałam, kiedy mały spał, w nocy piszczenie, wieczna chęć zabawy i zwiedzanie zakamarków. Potem tylko parę zadań, typu szczepienie, dokształcenie się w wychowaniu malucha i zmiana godzin pracy;] To były najlepsze chwile, radosne powitania, parę osikanych spotów na dywanie i brak szkód, o których często czytałam. To była nauka siebie nawzajem i zmiana nastawienia.
Patrząc na ostatnie 2 lata, nic bym nie zmieniłam. Mamy ogromnego pieszczocha w domu, psiaka, który świata nie widzi poza mną. Który nie zawsze słucha, ale przecież swoje zdanie i poglądy ma i ja to też szanuję;]
Jego dziwne zwyczaje:
- Co noc dostaję łapą po twarzy na znak tego, że muszę podnieść kołdrę i pozwolić mu pod nią wejść. No cóż, jesień przyszła.
- Uwielbia spać na poduszce.
- Kiedy dostaje bucika lub ucho ze skóry wołowej (przysmak normalnych psów), tańczy wokół nich, i jak na francuskiego psiaka przystało, daruje sobie jedzenie byle czego.
- Kiedy tylko wchodzę do domu po paru godzinach nieobecności, Pablo wita mnie od razu z przypadkową zabawką w mordce.
- Godzina 9 – to najwcześniej, kiedy nasz buldog jest gotowy na spacer, wcześniejsza pora – zbyt zmęczony i trzeba go nieść.
- Uwielbia przytulać się kładąc łapy na moich ramionach. Zupełnie jak człowiek.
- Gdzie ja, tam on, nie spuszcza mnie z oka, jakbym miała mu uciec.
- Uwielbia gryźć uszy. Dostał pluszaka w postaci małpki i często podgryza jej uszy, dzięki czemu nasze mniej cierpią.
- Ulubiona zabawa – zakopywanie zabawek pod koc, ręcznik, skarpetkę i odkopywanie ich.
- Tak kocha mojego tatę, że jak tylko słyszy słowo ‘dziadek” nie może opanować entuzjazmu i leci go szukać mimo, że z nami już nie mieszka.
Cudownie jest mieć takiego członka rodziny. I nie myślcie, że zawsze wszystko było ok. Buldog francuski to rasa bardzo wymagająca, ze szczeniakiem przeszliśmy przez uczulenia, wymianę karmy z 5 razy, złamany łokieć, laserowe skracanie podniebienia, katary. Teraz – okaz zdrowia.
Kocham, kocham, kocham.