Uwielbiam taki poranek, gdy o 9 rano bez pośpiechu ubieram Pablitowskiego na spacer, gdy po powrocie staję przy ekspresie do kawy i obserwuję jak ulubiona filiżanka się napełnia. Za oknem widok odbijającego się od blachy dachu słońca – piękny dzień…
Cieszę się ostatnimi decyzjami w moim życiu, kopnięciem w tyłek życia korporacyjnego, poznaniem technik mindfulness (cheers sis), podjęciem rękawic jako wykładowca i otwarciem umysłu na nowe możliwości.
Obecnie pracuję nad dwoma większymi projektami, a codzienność przeplatają zlecenia Klientów i wybór mieszkania. Z tym ostatnim to dopiero jaja. Ale o tym kiedy indziej. Każdy weekend wygląda podobnie, praca przeplatana spacerami z buldogiem i ogarnianie świata wokół. Niby nic nadzwyczajnego, a swój urok ma – brak telefonów od Klientów – choć od tego można odpocząć.
Jak na sobotę przystało, wszystko zaplanowane w zwolnionym tempie, miejsce na CHADowa ja też się znajdzie;]
Z nowości, a dzieje się wiele:
- trening mindfulness dobiegł końca, cudowne chwile zmian, fajne techniki na całe życie i kropka nas “i” w działaniu.
- biuro wynajęte – cudowne, z ogródkiem, Pablitowski będzie w raju, a dla Klientów ogrom miejsca.
- własny kącik – wybrany, także zakup już niebawem. Temu poświęcę oddzielny wpis.
- bilet do NL kupiony, w 1 z weekendów lipca powitam holenderski raj
I tak jak patrzę na powyższe punty, wszystko zajęło mi tydzień – kolejne potwierdzenie, że wszystko jest możliwe. Wystarczy plan i chęci, ale pamiętajcie multitasking jest passé;] Plan rozpocznijcie od wyjątkowych poranków, bo to one nastrajają Was na cały dzień, woda z cytryną, kawa, spokój wewnętrzny i jedziesz…