Czasu nie cofniemy – czy dlatego właśnie nie możemy żyć przeszłością, nie powinniśmy niczego żałować i musimy wyciągać wnioski z popełnionych błędów? Problem w tym, że ja codziennie wracam myślami do tych spokojniejszych etapów mojego życia, nieraz żałuję wyborów, podjętych decyzji. Towarzyszy mi nierzadko poczucie bezsensu, bezcelowości i zmarnowanych 10 lat. A jednak…
Gdybym jednak miała szanse spotkać się twarzą w twarz z 20-letnią wersją siebie, jakich rad bym sobie udzieliła?
- Postaw na prawdziwych przyjaciół, ale w relacjach nie zapominaj o sobie i swojej przyszłości. Jeśli tego nie zabezpieczysz, nikt za parę lat się Tobą nie przejmie. Każdy myśli tylko o sobie.
- Otaczaj się ludźmi biznesu – inspiruj się nimi.
- Wybierz 2 ścieżki rozwojowe: programowanie i języki obce. Szlifuj swój język holenderski, angielski już masz opanowany, pomyśl o trzecim języku obcym – przecież kochasz się ich uczyć.
- Nie zarywaj nocek dla wysokich stopni z egzaminów – za 10 lat nikt nawet nie zapyta o Twoje wyniki na studiach.
- Skup się na praktyce w miejsce nauki – szybciej znajdziesz tematykę, którą pokochasz.
- Jeśli chcesz być w pełni szczęśliwa, nie wiąż przyszłości z Polską.
- Kup mieszkanie jak najszybciej i wynajmij je.
- Zadbaj o zdrowie, w przeciwnym razie za 10 lat wydasz na nie znaczną część oszczędności.
- Nie zapomnij nigdy o swojej mamie.
- Trenuj sztuki walki, swój umysł i charakter.
Gdybym jednak posłuchała tych rad 10 lat, co by mnie ominęło?
- Nie poznałabym tych wszystkich ludzi, którzy pojawiając się na chwilę w moim życiu, pozostawili mi cenne lekcje na resztę jego lat.
- Być może byłabym zbyt nastawiona na sukces, i zapomniała o wartościach swojego życia. A może szybko odniosłabym sukces zawodowy i spoczęła na laurach? Jeśli meta to koniec życia -> to po co się tak spieszyć?
- Hmmm – jeszcze bym skończyła do końca swoich dni wciągnięta w wir korpoludków…
- Gdyby nie moje wyniki na licencjacie, magisterce i studiach podyplomowych na WSB, uczelnia nie zaproponowałaby mi prowadzenia zajęć ze studentami. A to były cudowne 3 lata.
- Jeszcze w życiu się napracuję, a gdybym poszła do pracy i studiowała zaocznie na licencjacie – straciłabym rentę po mamie i nie poznałabym niezwykłych ludzi. Studia licencjackie były najlepszym okresem w moim życiu.
- Mieszkając w Holandii, do dziś bym siebie obwiniała za pozostawienie ojca samego. Nie poznałabym mojego narzeczonego i nie byłabym matką 4-letniego buldożkowego szczęścia.
- Wynajęcie mieszkania komuś to również obowiązki i nikt nie zadba o Twój dobytek jak Ty sam.
- Wystarczy dbać o siebie każdego dnia i nie przedkładać zdrowia nad pracę. Zredukowałam stres, wybrałam medytację, ułożyłam w głowie priorytety.
- Gdybym nie pozwoliła mamie odejść na dobre, nadal żyłabym w żałobie, obwiniając się za wszystko. Musiałam zapomnieć.
- Dorosłam do sztuk walk, zapanowałam nad umysłem i odpuściłam wyścig szczurów. Trenuję dla siebie. 10 lat temu byłoby inaczej.
Czasami muszę sobie przypominać dlaczego podjęłam owe decyzje, czym się kierowałam i jakie opcje wówczas miałam. Czas pożegnać się z przeszłością.