I takie dni pojawiają się w moim życiu. Dni, kiedy to od rana czuję potężną niemoc i niechęć do najmniejszych czynności. Walcząc z chmurą myśli, nauczyła się akceptacji owego stanu i właściwego wyboru drobnych rzeczy aby poprawić sobie nastrój.
1.Medytacja
Wbrew pozorom nie potrzebujecie do tego specjalnej maty, całkowitej ciszy czy ciemności wokół. Ani też godzin kontemplacji. Moją ulubioną medytacją jest wersja “Medytacja dla każdego” Elżbiety Krzyżaniak, zwłaszcza druga połowa, kiedy to w tle słychać idealną do medytacji muzykę. 30 minut – to czas jaki przeznaczam dziennie na techniki medytacyjne, czasami zastępuję je ćwiczeniem Body Scan prowadzonym przez Tomasza Kryszczyńskiego – mojego nauczyciela Mindfulness – cudowny człowiek z magicznym głosem. Ćwiczenie to trwa około 10 minut i jest dla mnie formą relaksacji w momencie zdenerwowania czy irytacji. A wierzcie mi, u choleryka spokój to podstawa. Do Body Scan’u przyjmuję pozycję leżącą, natomiast 30-minutowy trening medytacji spędzam siedząc na podłodze z poduszką za plecami. Nastrój zmienia się natychmiast.
2.Muzyka
Jeszcze parę lat temu pewnie doradzałabym ruchliwe rytmy, naładowane pozytywną energią. Jednak obecnie stawiam na spokojne nuty, czasami nostalgiczne, ale z całą pewnością uspokajające, wprowadzające w spokojny nastrój. Moimi faworytami są:
- kawałek Toli “Atmosphere” z albumu Subtitles
- “Byle jak” z repertuaru Margaret
- “Salvame” grupy Rebelde
3.Sport
Oj, wiem, w takich dniach dupy do ćwiczeń się nie chce ruszyć. Ale zawsze wtedy przypominam sobie radość i zadowolenie z siebie tuż po treningu. A co ćwiczę? Nic skomplikowanego, zapewniam. Postawiłam na Chodakowską – na najłatwiejsze ćwiczenia – Skalpel. I nie powiem, żebym nie próbowała z wersją Skalpel 2 czy Killer – niestety, sił brak. W tym roku Ewa odświeżyła trening Skalpel i najnowszą odmianę znajdziecie TUTAJ. W przypadku wysiłku fizycznego stosuję prostą metodę nagrody i tak po 40-minutowym treningu, spędzam pół godziny w błogiej, gorącej kąpieli – nastrój 100% lepszy.
4. Książki
Mam ich spory zapas, zwłaszcza na gorsze dni. Książki, które nie należą do najambitniejszych dzieł kultury, ale też nie zmuszają do myślenia. To pozycje, które zabierają mnie do innego świata, głównie sportów walki, MMA, miłostek i happy endu. W każdym razie siadam w magicznym fotelu z filiżanką kawy u boku i chrapiącym buldogiem na kolanach i czytam. To mój sposób na oczyszczenie umysłu z wyimaginowanych problemów i kontrolowany nastrój.
5. Notes
Możecie nazwać to formą pamiętnika. Mam swój zeszyt, w którym zapisuję dobre i złe momenty, dzięki temu w perspektywie czasu wyłapuję powody gorszego samopoczucia, obniżonego nastroju i przepracowuje w swoim umyśle. Ostatnią stronę notesu zapisałam planem na gorszy dzień – czy krok po kroku co robić, taki tutorial dla mniej sprawnego umysłu.