Pomysł stworzenia bloga tematycznego zrodził się już w ubiegłym grudniu. A w wirtualnej formie doczekał się debiutu parę miesięcy później.
-> I tu w ramach wyjaśnienia: właściciele buldogów są specyficzną społecznością, zupełnie jak owa rasa “płaskich mordek”. To oni znoszą codzienne chrumkanie, głośne chrapanie, częste “zagazowanie” i długie kolejki u weterynarza. Każdy kto poczuje miłość buldoga, zyska najwierniejszego kompana do leżakowania;] ale też weźmie na siebie olbrzymią odpowiedzialność za tak kruchą i chorowitą istotkę.
Tematyka: z racji posiadania buldoga francuskiego, przeszłam sama przez większość problemów wynikających z tak wymagającej rasy i nie wszystkie rozwiązania udało mi się znaleźć w internecie. I tak odkryłam niszę, i nie nie twierdzę, iż jest to jedyny blog o buldogach – ale jego forma okazała się dosyć unikalna.
Charakter: miałam do wyboru 3 formy komunikacji:
1. paplaninę naukową
2. historie matki buldoga
3. historie buldoga z humorem – nic więc dziwnego, że ta forma okazała się najciekawszym rozwiązaniem. Celem wybranego sposobu komunikacji był fikuśny przekaz trafiający do właścicieli buldogów. A wierzcie mi, jest ich mnóstwo i wszyscy się ze sobą utożsamiamy z racji zbliżonych problemów i przeżyć.
Nazwa: i tu wątpliwości nie było, imię mojego buldoga + funkcja bloga = Pablo radzi ;]
Logotyp: połączenie prostoty z sygnetem nawiązującym do internetowego przekazu.
Wpisy: będą pojawiać się systematycznie, to mogę obiecać, będą poświęcone problemom buldogów i ich właścicieli, codziennym zwyczajom i upodobaniom, a także wnioskom z obserwacji.