Dziś wzięło mnie na wspominki, tych chwil, które pozwalały na poczucie bezpieczeństwa, nie wymagały decyzji czy samodzielności. A było ich wiele. Czas na powrót do czasów dzieciństwa i tych ulubionych podwórkowy wariacji.
Zabieram Was ze sobą.
Posiadając buldoga francuskiego, nikogo nie zaskoczą 3-4 spacery dziennie, głównie w okolice osiedlowe – idealny czas na własne przemyślenia ale też moment wnikliwej obserwacji. Niektórzy z Was zapewne też przeżywali dzieciństwo na placu zabaw, trzepaku czy boisku – niestety tego już nie ma. Podwórka puste; trzepaki pousuwane, tylko gdzieniegdzie przy śmietnikach stoją bez użytku; boiska zarosły trawą a ławki to idealne meliny na spotkania osiedlowych pijaczków.
No to wracamy wspomnieniami, stworzyłam ranking 5 zabaw dzieciństwa, zapraszam na moje top 5:
- Gra w karty, koc na trawie, piknik i jazda z grą w Cygana, Wojnę, Tysiąca i Makao. Czas kiedy to z kuzynami u babci siedzieliśmy w kuchennym pomieszczeniu z kartami w dłoni – genialne chwile.
- Gra w państwa/miasta, generalnie nazwa może inna ale śrubokręt/nóż w dłoń i oznaczanie terenu do wbiciu w grunt. Pamiętacie to?
- Guma/Kabel – idealna forma trzymania linii. Jak ja za tym tęsknie, a ile razy kablem po łydkach zgarnęłam…
- Podchody i klasy – całe podwórko się w to bawiło, czasochłonna zabawa, i sprytem trzeba było się wykazać, nie ma co.
- Gry ręczne, czyli “Sisi, my baby”, przekładany sznurek z rąk do rąk, “Krowo, krowo, daj nam mleka”..
Jaka szkoda, że teraz dzieciaki z laptopami, tabletami i smartfonami w domu a karą jest wyjście na podwórko. Szlaban nabiera nowego znaczenia.