34 lata na karku. To już ten dzień. Dzień po moich urodzinach, które spędziłam w wyciszeniu, w stanie medytacji, z moimi psiakami, z moją drugą połówką, otoczona wodą i morskimi stworzeniami. Pokazałam sama sobie, że mogę inaczej – że nie tylko laptop i odhaczane taski, nie tylko kalendarz na ipadzie, nie tylko szybkie spacery z psami, bo Klient czeka na mail. I obiecałam sobie to w tym roku kultywować. To jest prezent ode mnie dla mnie. Codzienna medytacja, codzienne ćwiczenia, codzienny czas z najbliższymi – potem cała reszta obowiązków w codziennym sprincie.
I tak rozpoczynam rok z 365 okazjami do ofiarowania samej sobie prezentu, a o to tylko niektóre z mojej listy:
- Domowe spa z maseczką na twarz
- Długa, gorąca kąpiel – koniecznie z olejkami zapachowymi
- Ulubione danie
- Wspólne pieczenie ciasta
- Tydzień z jogą
- Seans filmowy w domowy zaciszu – koniecznie z popcornem
- Mały, zielony kącik roślin
- Kilka godzin w ogrodzie botanicznym
- Kącik do czytania i ulubiona lektura w dłoni
- Długi spacer z dźwiękami muzyki indiańskiej >>
- Medytacja w odosobnieniu
- Płótno, farby i do dzieła
- Zapalić świecę o zapachu kawy
- Wyłączyć telefon na cały dzień (o tygodniu nawet nie marzę)
- Nowy wpis na blogu
- Projekt nowego domu (spoiler)
- Ostry wycisk na macie
- Krok do mindfulness i uziemienie
- Ofiarować prezent najbliższej osobie (bez okazji)
- Kolacja w ciemności
Ostatnie lata mojego życia to był prawdziwy roller coaster – dużo pracy, dużo zmian, dużo dram i duuuuuuużo leków. Mnóstwo niespełnionym obietnic i nietrafionych chwil. Wiele niepowodzeń i lekcji życia. Ale kilka momentów przebudzenia i właściwych decyzji i tego będę się trzymać w tym roku. Zmiana perspektywy zmienia całe życie. Trudno o relacje z innymi, gdy ta najważniejsza w Twoim życiu jest niedopracowana, gdy zapominasz o swoim zdrowiu, o odpowiednim śnie, gdy pochłaniasz jedzenie w biegu bo to, bo tamto.
“Samotność to cena za to, że było się dla wszystkich,
oprócz siebie.”