MiszMasz
Wyzwanie
Uwielbiam weekendy. Te spokojne i wczesne poranki, rytuał przyrządzania kawy, smak kofeiny, koc, laptop na kolanach i dodatkowy grzejnik w osobie Pablita. Takie chwile warto celebrować, niewiele ich mam w życiu – a może inaczej, nie wiele zauważam w codziennym pędzie do sprostania oczekiwaniom. Tak, tak, wyzwanie to obowiązkowy element każdego dnia, inaczej byłoby nudno.
Czasami jednak zdarzają się dni, gdy to najłatwiejsze czynności urastają do rangi życiowych wyzwań. Z moją chorobą bywa różnie, nigdy nie wiem w jakim stanie obudzę się następnego dnia. Mimo leków, to stan tuż po obudzeniu pokazuje mi, czy to dzień wielu możliwości, czy dzień z możliwością spieprzenia wielu rzeczy.
Dziś, oczy otworzyłam o 7:30, dużo ekscytujących rzeczy przede mną i dość pracowity dzień. I jak co rano, lista to-do gotowa i poniżej wyzwania dnia dzisiejszego:
- spotkanie biznesowe – omówienie szczegółów projektu, o którym już Wam wspominałam. Oczywiście biznes w mojej ulubionej tematyce, także fingers crossed. Wczoraj jeden etap projektu wykonałam, zajęło mi to ok. 5 h, ale nie mogłam uwierzyć, że robię coś dla siebie – nie dla Klientów, coś o czym zawsze marzyłam.
- szkolenie dla pracowników – ruszamy w najbliższych tygodniach z wdrażaniem świadomości Agile, także w końcu mogę sprawdzić się w roli szkoleniowca. Uwielbiam wymyślać te aktywizujące elementy, pamiętajcie że uczymy się przez doświadczenie, dlatego praktyka i wnioski to najlepsze metody szkoleniowe – btw to największe wyzwanie!
- Dutch – z tym holenderskim to trochę ciężko idzie, co prawda codziennie go używam w pracy, ale na poziomie godnym politowania. Co więcej z powodu ilości obowiązków, nie mam siły na naukę. I tu pojawia się myśl – czy aby nie napakowałam na siebie za dużo. Mam do tego tendencję, to efekt tych lepszych dni, kiedy to czuję, że mogę góry przenosić, wtedy to dostaję skrzydeł i zaczynam działać. Energia niestety nie rozkłada się właściwie i przychodzą dni, gdy z otumieniem patrzę na ilość rzeczy do zrobienia i czuję przerażanie.
Tematem najbliższej lekcji będzie dzieciństwo i pomimo złych wspomnień (nie to jest najistotniejsze), koniecznie muszę zacząć przyswajać słownictwo, bo odnoszę wrażenie, że zatrzymałam się na określonym poziomie, z którego ciężko jest ruszyć dalej. Znacie to w nauce języka? - Pabloradzi.pl – i w tym tygodniu Pablitowski wiele przeżył, także będzie miał o czym dziś opowiedzieć. Prawda jest taka, że muszę troszeczkę nabrać nawyku z cotygodniowymi wpisami, bo ewidentnie trudno mi siebie przypilnować.
- drobne obowiązki;]
- medytacja – czas na relaks i to też wyzwanie!
Zaczynamy więc dzień pełen wyzwań!