MiszMasz
Walczymy ze złymi nawykami
Niedziela będzie dla nas na chwile z inspiracją, a właściwie przedstawię Wam “ikony”, które wiele mogą zmienić w Waszej mentalności. Gwarantuję, że w każdej opowieści znajdziecie cząstkę siebie. Dziś walczymy ze złymi nawykami.
Zaczynamy od człowieka, który dla jednych może być autorem fajnym kawałków, dla innych spaślakiem bez przyszłości, jeszcze inni o nim nie słyszeli.
A to Israel „Iz” Kamakawiwoʻole – jego muzyka dotarła wszędzie, a dla osób, które nie kojarzą nazwiska: Somewhere over the rainbow, What a wonderful world itd. Urodził się i mieszkał w cudownym miejscu, o którym wielu z nas marzy – Hawaje. Ważył 343 kg i pewnie powód jego śmierci nie będzie zaskoczeniem – zmarł z przejedzenia.
Dobra, przechodźmy do meritum…
to człowiek niezwykle szanowany,
to człowiek , o których po Hawajach krążą legendy
to człowiek, który przegrał walkę ze słabościami
to człowiek, który przegrał walkę ze złymi nawykami
A teraz…
popatrz na swoje środowisko, przeanalizuj swoją sytuację – szybko zauważysz, że każdy z nas ma złe nawyki, ale dzielimy się na:
a) osoby, które z nimi walczą;
b) osoby, którym wygodniej żyć bez wyrzeczeń.
Pomyśl teraz o jakości swojego życia. Satysfakcjonuje Cię obecny stan rzeczy?
Zapamiętaj jedno bardzo ważne zdanie:
“Silny jest ten, kto potrafi przezwyciężyć swoje słabości”
Benjamin Franklin
Mowa tu o wszelkiego rodzaju słabościach, jest ich naprawdę mnóstwo: używki, przeklinanie, objadanie się, lenistwo – działa to w naszym mózgu na zasadzie skojarzeń z przyjemnością, a tylko od Ciebie zależy czy chcesz to kontrolować, czy nie. I już słyszę argumenty, jakie to trudne – nikt nie mówił, że w życiu będzie łatwo, ale jeśli owe działanie rozłożysz na drobne kroczki i właściwie będziesz się nagradzał przekraczając kolejne etapy – osiągniesz sukces.
I, żeby była jasność – nie jestem ideałem, zdarzają mi się dni, kiedy okropnie marudzę (mój wspólnik może potwierdzić), kiedy nie chce mi się nic, tracę poczucie sensu w działaniu – mam świadomość, że walczę z ciężką chorobą, kiedy to wszyscy wysyłają mnie do lekarza i mówią, jak to bez leków ani róż. Mam na to 2 sposoby:
a) siadam z kartką i długopisem, tworzę mapę myśli i wyłapuję błędne łączenia myślowe i racjonalnie tłumaczę sobie niewłaściwy kierunek;
b) przestaję myśleć i na przekór sobie zaczynam działać.
Spróbujcie choć jeden dzień, a każdy kolejny będzie lepszy – gwarantuję.