MiszMasz
Kupić krecika w Pradze – Marzenie 25.
25. Kupić krecika w Pradze.
Wykonane, 10 grudnia, 1-dniowa wycieczka do Pragi, godz. 15 – jest i on, Krecik we własnej osobie.
Wycieczka do Pragi na jarmark świąteczny zaplanowany został już parę tygodni temu, to samo biuro turystyczna z zeszłorocznego wypadu do Wiednia. Czteroosobowy zespół, 5% rabatu, jedziemy.
Plan wycieczki:
– Wyjazd z Wrocławia godz. 6:00;
– Przyjazd do Pragi około godziny 12:00;
– Zwiedzanie rozpoczyna się na Strahovie, gdzie znajduje się klasztor, liczne muzea, biblioteka i punkt widokowy z frapującym widokiem na Stare Miasto – tu już zaczęły się problemy z odbiornikami i nie słyszeliśmy opowieści pilota, co prawda niewiele stracone, ale brak organizacji frustruje mnie zawsze najbardziej;
– Przejście na Hradczany;
– W “królewskiej dzielnicy” zobaczyć można m.in. pałac arcybiskupi i sąsiedni pałac Schwarzenbergów, monumentalny Zamek Praski, z wieloma dziedzińcami, bogato zdobioną Katedrę Św. Wita, średniowieczną Bazylikę Św. Jerzego i Wieżę Daliborkę.
– Przejście przez Malą Stranę, w kierunku Mostu Karola;
– Średniowieczny most – najbardziej rozpoznawalny zabytek Pragi – zachwyca nie tylko swoją konstrukcją, ale przede wszystkim rozpościera się z niego jeden z najwspanialszych widoków na Stare Miasto.
– Rynek Starego Miasta;
– Spacer kończy się na Rynku Starego Miasta, gdzie można docenić piękno zegara Orloj umieszczonego na ścianie Ratusza, architekturę Kościoła Najświętszej Marii Panny przed Tynem, ogromny pomnik Jana Husa, lub otaczające plac bogato zdobione kamienice. Możliwym miejscem zakończenia zwiedzania jest również Plac Wacława – do rynku doszliśmy głodni i zmarznięci, nie pytajcie co z historycznych opowiastek pamiętam, wyłącznie nogi wychodzące mi z tyłka.
– Czas wolny na Jarmarkach bożonarodzeniowych – ciężko było nacieszyć się jarmarkiem w miejscu, gdzie czujesz się jak sardynka w puszce, tłumy wszędzie, nie a się przejść przez rynek. Koszmar.
– Przyjazd do Wrocławia godz. 23:30.
cena: 250 CZK, maskotka-magnes na lodówkę, troszeczkę większy niż standardowe maskotki. Nie chciałam kupować maskotki, a drobniejsze akcenty Krecika w formie ołówka czy małej figurki, w moim umyśle było za małe.
Wycieczka byłaby nawet udana, chociażby ze względu na cudowne towarzystwo, ale… W czwartek zmuszona byłam usunąć 8kę i efekt był niespodziewany. Pomimo antybiotyku, i leków przeciwbólowych moja twarzy wyglądała jak dynia w halloween. A dziś… dziś czas na siniak.
Cel wycieczki był 1: zakup krecika, no i może jak zawsze kartki. Od wielu lat zbieram kartki z każdego odwiedzonego miejsca. A dlaczego właściwie krecik? Racja, bajkę pamiętam jedynie z niewielkim przebłysków, ale wciąż mam sentyment do tych chwil, kiedy to i ta bajka była rarytasem. I do dziś towarzyszą mi w głodzie dzięki jakże banalnego intro bajki. Krecik wymiata i już.